piątek, 26 września 2014

"Dawca" - Lois Lowry

154,3-2,1-152,3[cm]
∴   
Nie ból jest najgorszy w posiadaniu wspomnień, ale samotność. Wspomnieniami trzeba się dzielić.


Mam lekki dylemat, czy opisywać trochę fabułę, jak to zwykle robię, czy też lepiej tym razem nie. Chyba jednak ze względu, o którym przeczytacie (-asz ;) poniżej, cośtam napiszę...
Jaki świat widzi nam się w przyszłości? Niektórzy mówią- latające samochody. Inni, bardziej realistyczni a może pesymistyczni- powiększona dziura ozonowa, skażony klimat, wymarłe gatunki. A gdyby tak człowiek zyskał panowanie nad wszystkim? Gdyby tak ustalono, co powinno być, a co nie w każdej dziedzinie życia, a nawet zniszczono by śnieg, bo był niepraktyczny dla rolnictwa? I zostałaby jednakowość...
Tak właśnie zdecydowano wiele, wiele pokoleń temu w świecie Jonasza. Dzieci rodzone przez specjalnie wybrane kobiety, odbierane i na wspólnej ceremonii oddawane "komórkom rodzinnym"-rodzinie, ale bez miłości, bo według tamtego świata jest to słowo zbyt nieprecyzyjne, ogólnikowe... Bo co to znaczy kochać? Społeczeństwo już nie pamięta. Tak samo nie wie już, co to znaczy czuć coś do kogoś- na to wynaleziono już lekarstwa, w końcu wszelkie popędy psują tylko jedność oraz wybory dokonywane przez Radę... Zasady są jasno określone i jest ich dużo, nie ma nikogo, kto by ich nie znał. Każdy ma wyznaczoną rolę, każdy przechodzi dokładnie przez to samo. Maluchy urodzone w jednym roku nawet nie mają własnych dat urodzin, zamiast tego mają grudniowe ceremonie, dokładnie zorganizowane i uściślone. Jesteś w grupie roczniaków- dostajesz rodziców. W grupie dziewięciolatków- rowerze, witaj! A dwunastolatkowie dostają specjalnie przydzielone zawody. Wśród nich jest i Jonasz, którego czeka niezwykłe, piękne i bolesne wyzwanie.
- Dlaczego nie wszyscy je widzą? Dlaczego kolory znikły? 
Dawca wzruszył ramionami.
- Takiego dokonaliśmy wyboru, postanowiliśmy przejść na jednakowość.
∴   
Więc tak... Możliwe, że kojarzycie film pt."Dawca pamięci", który wyszedł w tym roku? Niestety nie oglądałam go, acz po przeczytaniu książki (na której jest bazowany, jak pewnie już się domyśliliście), z jednej strony chciałabym, a z drugiej nie mam ochoty go obejrzeć. Sama koncepcja świata nieskalanego niczym- ani bólem, ani miłością, ani różnorodnością- jest niezwykle ciekawa, wyrazista i intrygująca. Bo jak to żyć w takim miejscu? Gdybym nagle została tam przeniesiona, możliwe, że z początku poczułbym ulgę. Jednym z wielkich plusów książkowego miejsca była uprzejmość, zapisana w prawie jako obowiązek, i która mimo tego była prawdziwa. Tak ich nauczono, tak więc robili. Pewnie po kilku dniach, tygodniach, miesiącach znudziłoby mi się jednak życie w takiej monotonii, która jednocześnie była różna i taka sama dla każdego mieszkańca osiedla. Gdybym urodziła się tam, pewnie polubiłabym tamte życie, została piastunką, czyli wychowawczynią maluchów, tak, jak dobrano by mi zapewne zawód z uwagi na zainteresowania... I nie znałabym innego życia, jak i teraz mogę jedynie wyobrażać sobie inne jego warianty.
W świecie bez prawdziwych uczuć w świadomości Jonasza nagle się one pojawiają, co wprawia go w pewien rodzaj rozpaczy, uczucia beznadziejności. Sama czytając te rozdziały czułam, że żal mi ludzi z osiedla, którzy nie znali naszego pięknego życia, żal było mi i chłopca, który musiał je poznać. Jego bezsensowne próby oddania części swojej wiedzy, którą dostawał, kończyły się fiaskiem, co jeszcze bardziej pogłębiało to straszliwe uczucie bezradności wobec życia, ludzkości. Smuciło mnie też jego pewnego rodzaju miotanie między dwoma poglądami: uporządkowane i bezpieczne życie czy ciekawe i radosne, lecz pełne także bólu i zawodów? 
Do tej chwili książka jest naprawdę dobra, tym bardziej, że opowiada tak naprawdę o dziecku. Jedno wielkie WTF (to najlepiej określa to uczucie...) towarzyszy jedynie ostatnim kilku rozdziałom. Według mnie końcówka zwyczajnie nie ma sensu. Może nie jestem wystarczająco domyślna, nie wiem. Ostatni rozdział już kompletnie nie trzyma się kupy. Po tak świetnie zarysowanej sytuacji spodziewałam się czegoś lepszego, naprawdę.
Co prawda cały cykl składa się z 4 części, więc możliwe, że w dalszych książkach wszystko by się wyjaśniło, lecz ja zdecydowanie jest zrażona i drugiej części nie kupię- chyba, że nic więcej do czytania nie zostanie ;). Co do filmu to zastanowię się nad obejrzeniem... W końcu reżyser bazuje na książce, a nie robi z niej dosłownego scenariusza. Może będzie lepszy, kto wie?
Ocena 6,5/10 (bo naprawdę spodziewałam się czegoś o wiele lepszego!)

2 komentarze:

  1. Hm... jak dla mnie ciekawa książka, acz chyba bym jej nie przeczytał z różnych przyczyn i powodów. Zastanawia mnie czy ta książka nie jest prorocza? Przecież nasz świat idzie właśnie w tą stronę...? Rodziny niepełne... w których liczy się kariera i pieniądze; fabryki, obojętność na środowisko... coraz więcej samochodów i związane z nimi problemy...? Wydaje mi się, że trzeba przystopować ten bieg, tę gonitwę za czymś co jest bezcelowe... jakaś taka refleksja pojawiła mi się po przeczytaniu Twojej fachowej recenzji ;) może mam inny punkt widzenia, a może taki sam jak Ty, co nie? ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. O książce zrobiło się głośno dzięki filmowi, który inspiruje się powieścią ale nie jest jej wiernym odzwierciedleniem. Sama chętnie przeczytam aby porównać te dwa obrazy. Wydaje mi się, że Dawca porusza bardzo współczesne tematy.

    OdpowiedzUsuń