sobota, 25 października 2014

"Pretty Little Liars. Kłamczuchy" - Sara Shepard

151,4-1,4=150 [cm]
"Jestem Spencer. [...] Ta druga. [...]. Ta, którą trzymają w piwnicy."

Każdy z nas skłamał. Nie bójmy się o tym mówić, to ludzkie. Kłopot zaczyna się wtedy, gdy nieprawda mnoży się i mnoży w naszych ustach, a my utrzymujemy coraz więcej i coraz brzydsze sekrety.
Pięć przyjaciółek-siódmoklasistek: popularna Alison, perfekcyjna Spencer, pływaczka Emily, nieco dziwna Aria i grubawa Hanna. Grupa koleżanek jakich wiele. Jak to bywa wśród takich "grupek" dziewczyny od czasu do czasu spotykają się, nocują u siebie nawzajem, powierzają sobie sekrety...Pewnej nocy postanawiają pobawić się razem w małej szopie za domem Spencer. To klimatyczne miejsce, małe, acz przytulne, przemienione już przez starszą siostrę dziewczyny na całkiem mieszkalne. Dziewczyny jednak kłócą się i Alison wybiega z domku wprost w mrok późnego wieczora. Chwilę po niej wybiega Spencer, lecz w mroku nie widzi ani nie słyszy przyjaciółki. Tak samo jak już nikt nigdy więcej.Dziewczyny boją się, co stało się z Ali. Z drugiej strony odkrywają w sobie przerażającą myśl, że teraz wszystkie ich sekrety są całkowicie bezpieczne. Wiemy przecież, że trójka dochowa tajemnicy, gdy dwójka z nich jest martwa, prawda?Mijają dni, tygodnie, miesiące. Sprawa zaginięcia popularnej dziewczyny powoli wycisza się, zaś w reszcie przyjaciółek zachodzi wiele zmian. Aria wyjeżdża poza kontynent, Hanna zajmuje "miejsce w hierarchii" zaginionej, zaś związek niegdyś dobrych koleżanek szybko rozmywa się, nie pozostawiając po sobie niemalże nic z dawnej zażyłości. Po 3 latach jednak znów dzieje się coś, co zaczyna łączyć pozostałą czwórkę... Każda z nich dostaje wiadomości od tajemniczego A., który wie o wiele więcej, niż chciałyby dziewczyny...
Wciąż tu jestem, suki. I wiem o wszystkim. A.
Nad tym, czy powinnam pisać o tej książce (a raczej początku serii) musiałam się chwilę zastanowić. W końcu to znana, uwielbiana przez nastolatki seria! Niemal jak odrobinę mniej popularna (i realistyczniejsza) wersja Harry'ego Pottera- coś, czego raczej nie powinno się oceniać, a tym bardziej będąc mną, przeciętnym człowiekiem, który pisze bo tak. Już biorąc się za nią stwierdziłam, że nie będę tego robić. A potem przeczytałam i tak bardzo zdziwiła mnie jej treść, że stwierdziłam: czemu nie?
Pierwsza rzecz, na którą muszę zwrócić uwagę jest ilość zawartej w książce erotyki. To prawda, że w obecnych książkach dla młodzieży często pojawiają się takie sceny i wątki miłosne- przykuwają one uwagę czytelnika, rozbudzają, a i bohaterowie stają się bardziej ludzcy mając uczucia- jednak tu naprawdę co chwila pojawiało się coś różowego, choć trochę... Tu romans w barze, tam z chłopakiem siostry, hoho! Żadna z przyjaciółek nie jest święta, tego z pewnością nie można o nich powiedzieć.
Ilość wątków cały czas pozostawia czytelnika w ekscytacji, zaś niewyjaśniane tajemnice tylko podbudowują atmosferę napięcia i ciekawości. Dla takiej osoby jak ja- lubiącej się dowiedzieć :)- to zdecydowanie plus i coś, co będzie trzymać aż do ostatniej części przy sobie. Osobiście było mi dość żal dziewcząt, którym w pewnym sensie sypało się życie, często nie do końca z ich powodu, lecz przez poznane osoby... Niby wszystko siedzi w nas, ale gdyby nie doszło do spotkania nigdy nie dowiedziano by się, czym to jest.
Mnie książka całkiem zainteresowała i nie dziwię się uznaniu, jakie zdobyła. Jedynie niektórym czytelniczkom poniżej 13 roku życia- treść jest w wielu miejscach troszeczkę za mocna dla takich dzieci, a widziałam i takie szykujące się do lektury.
Ocena: 8/10

niedziela, 12 października 2014

"Kupa faktów" - Cary McNeal

152,3-1,9=151,4 [cm]
75% społeczeństwa czyta w toalecie. To fakt. Nie wywęszysz tutaj spisku.

Dziś chciałabym przedstawić Wam nieco inną książkę. Nie jest to powieść, nie ma w niej fabuły. Jest to jedynie wielki zbiór najróżniejszych faktów- rozpoczynając ciekawostkami o jedzeniu, kończąc na tych "najdziwniejszych z najdziwniejszych". Nie wszystkie też są smaczne, wiele nieco okrutnych czy przerażających, za to absolutnie każdy skwitowany zabawną notką od autora. Dzięki temu można i dowiedzieć się czegoś nie do końca oczywistego oraz ogólnie znanego, i pośmiać się.
Książka zawiera aż 1001 faktów z różnych dziedzin życia. Spora część odnosi się do Stanów Zjednoczonych, ponieważ stamtąd właśnie pochodzi autor także innych tego typu książek, których niestety dotąd nie widziałam. Wszystkie są zbudowane na tej samej zasadzie: fakt + krótkie zdanko podkreślające jakąś śmiesznotkę z nim związaną. Jak dla mnie udana kompozycja.
Co jeszcze mogłabym powiedzieć o tej książce? Nie jestem do końca pewna. Pochłonęłam ją w jeden wieczór, jest idealna dla ludzi ciekawych świata, lubiących wiedzieć różne, nie zawsze najpotrzebniejsze rzeczy oraz z wyjątkowym poczuciem humoru- niestety łatwo można się zawieść, jeśli żarty nie trafią w nasze gusta. Przed ewentualnym kupnem lub pożyczeniem polecam przekartkować, przeczytać kilka i zastanowić się, czy pasuje nam taki styl. Nie warto marnować czasu na coś, co tylko nas zdenerwuje czy też po czym będziemy niezadowoleni ;). Dodatkowym plusem jest to, że jeśli nie ma to fabuły, książkę w razie braku czasu można zostawić nawet na miesiąc i nie będziemy musieli wracać do wcześniejszych stron z powodu niejasności spowodowanych tym, że czegoś nie pamiętamy ;).

Kwas żołądkowy jest tak silny, że potrafi rozpuścić żyletkę w niecały tydzień. Mimo wszystko lepiej uważać przy połykaniu żyletki.
To była dość krótka recenzja... Ważne, że przekazała, co miała :).
Ocena 8,5/10

piątek, 26 września 2014

"Dawca" - Lois Lowry

154,3-2,1-152,3[cm]
∴   
Nie ból jest najgorszy w posiadaniu wspomnień, ale samotność. Wspomnieniami trzeba się dzielić.


Mam lekki dylemat, czy opisywać trochę fabułę, jak to zwykle robię, czy też lepiej tym razem nie. Chyba jednak ze względu, o którym przeczytacie (-asz ;) poniżej, cośtam napiszę...
Jaki świat widzi nam się w przyszłości? Niektórzy mówią- latające samochody. Inni, bardziej realistyczni a może pesymistyczni- powiększona dziura ozonowa, skażony klimat, wymarłe gatunki. A gdyby tak człowiek zyskał panowanie nad wszystkim? Gdyby tak ustalono, co powinno być, a co nie w każdej dziedzinie życia, a nawet zniszczono by śnieg, bo był niepraktyczny dla rolnictwa? I zostałaby jednakowość...
Tak właśnie zdecydowano wiele, wiele pokoleń temu w świecie Jonasza. Dzieci rodzone przez specjalnie wybrane kobiety, odbierane i na wspólnej ceremonii oddawane "komórkom rodzinnym"-rodzinie, ale bez miłości, bo według tamtego świata jest to słowo zbyt nieprecyzyjne, ogólnikowe... Bo co to znaczy kochać? Społeczeństwo już nie pamięta. Tak samo nie wie już, co to znaczy czuć coś do kogoś- na to wynaleziono już lekarstwa, w końcu wszelkie popędy psują tylko jedność oraz wybory dokonywane przez Radę... Zasady są jasno określone i jest ich dużo, nie ma nikogo, kto by ich nie znał. Każdy ma wyznaczoną rolę, każdy przechodzi dokładnie przez to samo. Maluchy urodzone w jednym roku nawet nie mają własnych dat urodzin, zamiast tego mają grudniowe ceremonie, dokładnie zorganizowane i uściślone. Jesteś w grupie roczniaków- dostajesz rodziców. W grupie dziewięciolatków- rowerze, witaj! A dwunastolatkowie dostają specjalnie przydzielone zawody. Wśród nich jest i Jonasz, którego czeka niezwykłe, piękne i bolesne wyzwanie.
- Dlaczego nie wszyscy je widzą? Dlaczego kolory znikły? 
Dawca wzruszył ramionami.
- Takiego dokonaliśmy wyboru, postanowiliśmy przejść na jednakowość.
∴   
Więc tak... Możliwe, że kojarzycie film pt."Dawca pamięci", który wyszedł w tym roku? Niestety nie oglądałam go, acz po przeczytaniu książki (na której jest bazowany, jak pewnie już się domyśliliście), z jednej strony chciałabym, a z drugiej nie mam ochoty go obejrzeć. Sama koncepcja świata nieskalanego niczym- ani bólem, ani miłością, ani różnorodnością- jest niezwykle ciekawa, wyrazista i intrygująca. Bo jak to żyć w takim miejscu? Gdybym nagle została tam przeniesiona, możliwe, że z początku poczułbym ulgę. Jednym z wielkich plusów książkowego miejsca była uprzejmość, zapisana w prawie jako obowiązek, i która mimo tego była prawdziwa. Tak ich nauczono, tak więc robili. Pewnie po kilku dniach, tygodniach, miesiącach znudziłoby mi się jednak życie w takiej monotonii, która jednocześnie była różna i taka sama dla każdego mieszkańca osiedla. Gdybym urodziła się tam, pewnie polubiłabym tamte życie, została piastunką, czyli wychowawczynią maluchów, tak, jak dobrano by mi zapewne zawód z uwagi na zainteresowania... I nie znałabym innego życia, jak i teraz mogę jedynie wyobrażać sobie inne jego warianty.
W świecie bez prawdziwych uczuć w świadomości Jonasza nagle się one pojawiają, co wprawia go w pewien rodzaj rozpaczy, uczucia beznadziejności. Sama czytając te rozdziały czułam, że żal mi ludzi z osiedla, którzy nie znali naszego pięknego życia, żal było mi i chłopca, który musiał je poznać. Jego bezsensowne próby oddania części swojej wiedzy, którą dostawał, kończyły się fiaskiem, co jeszcze bardziej pogłębiało to straszliwe uczucie bezradności wobec życia, ludzkości. Smuciło mnie też jego pewnego rodzaju miotanie między dwoma poglądami: uporządkowane i bezpieczne życie czy ciekawe i radosne, lecz pełne także bólu i zawodów? 
Do tej chwili książka jest naprawdę dobra, tym bardziej, że opowiada tak naprawdę o dziecku. Jedno wielkie WTF (to najlepiej określa to uczucie...) towarzyszy jedynie ostatnim kilku rozdziałom. Według mnie końcówka zwyczajnie nie ma sensu. Może nie jestem wystarczająco domyślna, nie wiem. Ostatni rozdział już kompletnie nie trzyma się kupy. Po tak świetnie zarysowanej sytuacji spodziewałam się czegoś lepszego, naprawdę.
Co prawda cały cykl składa się z 4 części, więc możliwe, że w dalszych książkach wszystko by się wyjaśniło, lecz ja zdecydowanie jest zrażona i drugiej części nie kupię- chyba, że nic więcej do czytania nie zostanie ;). Co do filmu to zastanowię się nad obejrzeniem... W końcu reżyser bazuje na książce, a nie robi z niej dosłownego scenariusza. Może będzie lepszy, kto wie?
Ocena 6,5/10 (bo naprawdę spodziewałam się czegoś o wiele lepszego!)